...

środa, 20 maja 2009

Roślinnie?

Ostatnio wcale nie mam czasu ani na robótki ani na prowadzenie bloga.Do komputera zasiadam co drugi dzień i to tylko po to by sprawdzić pocztę, nie zaglądam na inne blogi i jestem 100lat do tyłu ze wszelkimi nowinkami.Ale nie, nie leniuchuje...tylko chyba porwałam się z motyka na słońce...jeśli mowa o motyce to nawet dosłownie:D bo ostatnio władam nią coraz skuteczniej ba nawet lepiej niż szydełkiem. A podobno nie rokowałam najlepiej w tej kwestii bo znana byłam wśród znajomych jako typowy mieszczuch i nie jedna osoba moja decyzję o wyprowadzce na wieś skwitowała wymownym popukaniem się w głowę a w łagodniejszych przypadkach wzruszeniem ramionami.
No ale stało się mieszkam na wsi i rewelacyjnie się tu czuje...taka bez makijażu, super fryzury no i umalowanych paznokci.... z motyką czy konewką w rękach...
Z radością sieję , sadzę, grabię...doglądam czy "równo" rośnie...wiodę żywot sielski....
Jest jeden problem ...z moim kolejnym uzależnieniem sobie nie radzę...bo ja lubię dużo...za dużo..Tak jak jeszcze nadal z włoczkami , których do końca życia nie przerobie...tak teraz z roślinkami...nasiałam tego w czym tylko się dało ....a teraz przesadzam...przesadzam ...przesadzam...Małe to to więc chwalić się nie ma czym specjalnie ale juz oczami wyobraźni widzę jak to w pełni lata wyglądać może...
Wtedy z czystym sumieniem w cieniu parasola robótkom się będę mogła poświęcić.
Pergolę małżonek zrobił ...ja jestem szczęśliwa a On niezadowolony bo podobno lepiej mogłaby wyglądać... i całe szczęście ,że tak myśli bo następna ma być lepsza , ładniejsza i bardziej dopracowana:) Idąc tym tokiem myślenia przy sprzyjających okolicznościach do końca lata będę totalnie "zapergolowana".I super bo po ostatniej wizycie w jakimś hipermarkecie okazało się ,że mała pergolka ze skrzyneczką kosztuje 180 zeta i jest o połowę mniejsza niż ta , która mi Piotrek zrobił,a że brzydsza to nawet nie wspomnę..






Zrobiłam jeszcze parę fotek mojej rośliności...szkoda,że skalniak nie obfocony bo wygląda zdecydowanie lepiej niż rok temu...nic straconego..






A na koniec słowko o Cezarku...Rozrabia jak diabli...kradnie rękawiczki..roznosi buty po całym podwórku ale nie gryzie tylko jak na razie oblizuje i wyleguje się na swieżo posadzonych roślinkach ...a wygląda tak niewinnie:D

6 komentarzy:

  1. haha..faktycznie niewinnie i nawet sie usmiecha zawadiacko..roslinki cudne i polecam nowa pasje bo to zdrowa pasja a zima wrocisz do robotek..pozdrawiam ania

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję Aniu,
    Faktycznie roslinna pasja bardzo zdrowa bywa i ma duzo plusów...oko cieszy a i skórę na cudną czekoladkę zamienia...ledwie połowa maja a ja wyglądam jak po urlopie w jakiś ciepłych krajach:))

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepiękny masz ogród. I taki ,,dopieszczony,, jeżeli mogę użyć tego określenia.
    Zazdroszczę miejsca zamieszkania - lubię wieś, lubię grzebać w ziemi. Z pewnych przyczyn mój ogród trochę zaniedbany (ale roślinki świetnie sobie same radzą).
    Włóczki kiedyś wyrobisz.
    A piesek cudownyyyyy, przypomina mi mojego Rexa (dzieckiem byłam).
    Pozdrawiam
    Danka

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziekuję....ale ,żeby dopieszczony? To moje początki ..zastaliśmy tu niewiele oprócz trawy i kilku iglaków, które poprzednia właścicielka nazywała "parkiem".Mam ambicje sama wszystko dopieścić, posadzić, zagospodarować ale na efekty trzeba poczekać.Kiedyś nie wiedziałam jakie to uczucie jak roślinka rośnie na naszych oczach.Dziś wiem ...Cudowne!!!
    Pozdrawiam Bea

    OdpowiedzUsuń
  5. Ogród piękny, ja co prawda nie przepadam za grzebaniem w ziemi, wolę podziwiać :) a piecho przeuroczy !!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Asiu kiedyś tez wolałam podziwiać... z wiekiem upodobania mi się rozszerzyły:)))

    OdpowiedzUsuń

Komentarze dodają mi skrzydeł :)) Zostaw choć słówko :))