...

środa, 17 grudnia 2008

Koniec przeprowadzki

Ostatecznie skończyłam przeprowadzkę z miejskiego mieszkanka do wiejskiej chałupki:)Wydawałoby się,że już się mogę cieszyć ale nie do końca.
Siedzę teraz na 120m2 i stertach pudeł. Zastanawiam się nad tym gdzie upchnąć dobytek zgromadzony przez lata. Po co komu tyle tego wszystkiego? Z pakowaniem nie miałam problemu, wszystko do pudeł, zakleić i do samochodu a teraz odklejam pudło po pudle i myślę, gdzie co upchnąć..kolekcję słoni na przykład....wyrzucić nie mogę bo niemal wszystkie okazy dostałam od mojego Syna...kazdy ma jakąś historię...wylądowały zatem na eksponowanej półce z refleksja,że kurz się na nich będzie zbierał niemiłosiernie .
Zgromadzone szkło pochowałam w szafkach, karafki po babci, kieliszki do każdego rodzaju alkoholu w co najmniej w dwóch kształtach każdy...po co ja tyle tego nakupiłam jakbym drink bar miała otwierać i innych rzeczach nie wspomnę.Mam jednak silne postanowienie ,ze juz żadnego alkoholowego szkła nie kupię no może poza szklankami do drinków :)Mam nadzieję,ze moja silna wola będzie "konsenkwentniejsza" niż w przypadku włoczek.
Włoczki też są ale o nich trzeba osobny rozdział napisać:)
Zostały jeszcze pudła z ksiązkami ...sterta pudeł i brak odpowiedniego mebla do ich wyeksponowania. Trochę wylądowało w pokoju Synia, oczywiście sam wybrał co chce....tematyka wojenna i historyczna dominuje , encyklopedii żadnych nie chciał bo w necie wszystko znaleźć można ale na siłę wręcz upchnęłam bo dla mnie nie ma jak pachnąca drukiem książka i tym staram się go zarazić.Po części już mi się to udało bo wszystkie książki historyczne czyta w wersji tradycyjnej.
Nawet mnie w przerwie remontowej udało się książkę przeczytać, nie jedną ale przebrnęłam z przyjemnością przez Kraszewskiego "Sprawę kryminalną" i jestem zadowolona ,bo wielokrotnie próbowałam Go czytać ale niestety nigdy nie dobrnęłam do końca...niezrozumiały i "ciężki" do czytania mi się wydawał.
Ale sie rozpisałam a tu okna czekają ...umyłam już cztery ale zostało jeszcze 5 plus oszklony ganek i firanki niestety do prasowania a ja tak" kocham prasować".
Dywany mąż wczoraj wytrzepał, dziś może użyje uroku osobistego i siły przekonywania to Go jeszcze do czegoś wykorzystam...tylko do czego? Firanek nie powiesi i nie wyprasuje bo jak twierdzi ja robię to perfekcyjnie..znalazł chłop sposób na mnie zamiast ja na niego.No nic jakos przez to przejdę, na koniec zostawiłam sobie najprzyjemniejszą cześć sprzątania...segregowanie włoczek i gazet robótkowych .

1 komentarz:

  1. no sie ciesze,ze juz przeniesiona/:)...czekam na wpisy...moze bedzie okazja do zrobienia zdjecia swoich wloczek w nowym miejscu..pozdrawiam ania

    OdpowiedzUsuń

Komentarze dodają mi skrzydeł :)) Zostaw choć słówko :))